Grudzień 2015
- Możesz stąd w końcu wyjść? – warknęła w stronę matki.
Kobieta stojąca przy drzwiach z niepewnością wpatrywała się w córkę. Obie były
do siebie uderzająco podobne. Ta sama zaokrąglona twarz, duże czekoladowe oczy
i ciemne włosy. Isabelle, matka dziewczyny, odruchowo przegarnęła palcami włosy. Zawsze
tak robiła. Zawsze, kiedy czuła się bezsilna. Czuła, jak pieką ją powieki,
jednak ze wszystkich sił starała się powstrzymać. Zakryła twarz dłonią i
pospiesznie wyszła z pomieszczenia, cicho zamykając za sobą drzwi.
Madeline zamknęła oczy i
wsłuchała się w ciszę, jaka panowała wokół niej. Byłaby idealna, gdyby nie
denerwujące pikanie maszyny stojącej niedaleko. Wiedziała, że jest do niej
podłączona. Wiedziała też, że owa maszyna pika w rytmie jej serca. Miała ochotę
wstać i wyjść z pokoju, albo przynajmniej wyłączyć to okropne urządzenie,
jednak była zbyt słaba, żeby to zrobić.
Nie chciała wstawać. Chciała
umrzeć.
Drzwi do pomieszczenia
otworzyły się z cichym skrzypnięciem i do środka wszedł wysoki brunet. Zmierzyła
go wzrokiem. Nie musiał nic mówić, żeby ją zdenerwować, bo do tego wystarczyła
sama jego obecność. Uśmiechnął się do dziewczyny, jednak ona zerknąwszy na
niego, szybko odwróciła głowę w drugą stronę. Chłopak był ostatnią osobą, którą miała ochotę widzieć, a co dopiero
rozmawiać. Podszedł powoli do łóżka i usiadł na jego krawędzi.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Wspaniale – burknęła.
Przez chwile siedzieli w milczeniu,
a każde z nich patrzyło w inną stronę. On nie miał odwagi by spojrzeć na nią, natomiast
ona nie miała najmniejszej ochoty patrzeć na niego. Dziewczyna westchnęła
zniecierpliwiona. Odkąd brunet przekroczył próg tego pokoju modliła się w
duchu, żeby sobie poszedł i zostawił ją w spokoju. Miała nadzieje, że kiedy go
zignoruje, obróci się na pięcie i wyjdzie, jednak nic takiego się nie stało. Pozostało
jej mieć nadzieję, że chłopak zniknie z pokoju szybciej niż się w nim pojawił.
- Maddie – dobiegł ją jego
szept. – Ja już nic z tego nie rozumiem. Możesz mi to wszystko jakoś wyjaśnić?
Bardzo mi na tym zależy.
- Nie – odszepnęła.
- Dlaczego?
-
Bo nie! – podniosła głos i popatrzyła na niego gniewnie. – Byliście rodziną,
kuzynami. Myślałeś, że wszystko wiesz, ale tak naprawdę nic nie wiedziałeś i
niczego nie zrozumiałeś. Dlaczego miałbyś to zrozumieć teraz?
Chłopak popatrzył na nią zmieszany. Miała
dużo racji w tym jednym zdaniu i doskonale wiedział, że jemu nie należą się
żadne wyjaśnienia. Zawiódł jako przyjaciel i sam nie mógł sobie tego wybaczyć.
- Posłuchaj – powiedziała słabym głosem. –
Cieszę się, że dzięki tobie go poznałam. Dowiedziałam się o nim więcej przez
kilka miesięcy niż ty przez całe życie. I to ja mu zaufałam.
-
Maddie…
- Nie mam ci nic więcej do powiedzenia.
Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, żeby mnie o to zapytać, to równie dobrze
mogłeś nie przychodzić wcale. Możesz już wyjść.
- Znaczy, że to koniec? – zapytał. Nie
wyglądał ani na szczęśliwego, ani na zmartwionego. Sam nie bardzo wiedział jak
się czuje.
- A
jak ci się wydaje? – rzuciła zła. - Po tym wszystkim co przeszłam, ty po prostu
przychodzisz i bezczelnie pytasz się, czy mogę ci to wyjaśnić? Jesteś śmieszny.
To ja z nim byłam, kiedy wszyscy go opuścili, z tobą na czele. Tylko ja
wiedziałam jak się czuł. A ty miałeś go gdzieś. Byłeś moim przyjacielem, ale po
tym wszystkim nie wiem, czy byłabym wstanie dalej spędzać z tobą czas. Jesteś
dupkiem, Jesse.
Chłopak zmierzył ją spojrzeniem, po czym
wstał. Nie bardzo wiedział co powiedzieć, targały nim skrajne emocje. Ale miała
rację i nie mógł temu zaprzeczyć. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju, a on
za wszelką cenę chciał je zagłuszyć. Otworzył usta, ale zaraz potem je zamknął.
Chciał się jakoś bronić, tłumaczyć, powiedzieć coś, przepraszać. Chciał
powiedzieć wszystko na raz, a jednocześnie nie mógł powiedzieć nic, bo
wiedział, że to już i tak niczego nie zmieni. Stało się i nic tego nie zmieni. Nikt
nie cofnie czasu. Pokręcił głową, a potem wyszedł trzaskając drzwiami.
Wiedział, że nie powinien, ale nie dbał o to. Nie interesowało go już nic.
Zawsze był obojętny na wszystko co się dzieje dookoła,
a w szczególności obojętny na innych. I Madeline o tym wiedziała, a mimo to przyjaźnili
się od wielu lat. Miała nadzieje, że kiedyś to sam zauważy, jednak mimo wielu
zdarzeń jakie miały miejsce w ostatnim czasie, nie dostrzegła żadnej poprawy.
Jesse widział tylko czubek własnego nosa.
Maddie
popatrzyła na zamknięte drzwi. Miała ochotę wstać i wyjść, ale była zbyt słaba.
Zacisnęła dłoń w pięść i przygryzła dolną wargę, próbując zatrzymać napływające
do oczu łzy. Dlaczego wtedy nie pozwolili jej zginąć? Dlaczego jej tam nie
zostawili? Dlaczego przypomnieli sobie o niej w ostatniej chwili, kiedy nie
było jeszcze za późno?
Westchnęła. Nie ma co się załamywać.
Wiedziała, że będzie jeszcze nie jedna okazja do popełnienia samobójstwa. Prędzej
czy później się uda. Tylko kiedy? Teraz będzie pod stałym nadzorem, nikt nie
zostawi jej samej, bo wszyscy zdążyli się przekonać, do czego jest zdolna. Ale czy
właśnie nie tak to działa? Ludzie przecież zabijają się, kiedy wszystko ich
przytłacza i nie dają sobie rady z życiem. Popadają w depresję, a potem to już
tylko kwestia czasu, kiedy ktoś chwyci za nóż i…
Rozluźniła dłonie i zamknęła oczy
zrezygnowana. Nie miała siły na nic. Nie chciało jej się nawet myśleć. Każde
wspomnienie sprawiało, że czuła się jeszcze bardziej wyczerpana. Cały czas
starała się zepchnąć wszystkie obrazy w najdalszą część umysłu, jednak one za
każdym razem powracały, prześladowały ją w snach, sprawiając jeszcze więcej
bólu Miała dość. Chciała spać, ale nie mogła. Chciała raz na zawsze zamknąć
oczy. Zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić. Nie mogła. Ból rozrywał jej
ciało i duszę na strzępy. Potrzebowała czegoś na uspokojenie, na sen, na ból.
Jednak wiedziała, że owego bólu nie pozbędzie się tak łatwo. O ile uszkodzone,
niemiłosiernie obolałe i dające się we znaki ciało mogła ignorować, o tyle ból
serca był potworniejszy.
Chciała zamknąć oczy i już nigdy ich nie
otwierać. Uchyliła powieki i wbiła wzrok w sufit ukryty w półmroku. W tym samym
momencie drzwi cicho zaskrzypiały. Nim do środka weszła matka Madeline,
dziewczyna zamknęła oczy i wyrównała oddech. Udawała, że śpi, bo nie miała
ochoty z nią rozmawiać. Nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Jedyne czego
potrzebowała to samotność.
Do
pomieszczenia wszedł jeszcze ktoś.
- Śpi? – Maddie poznała głos swojego ojca.
- Chyba tak – szepnęła kobieta i
westchnęła zrezygnowana. - Nie chciała ze mną rozmawiać. Kazała mi stąd wyjść.
-
Jest zmęczona. Poza tym jest w głębokim szoku. Potrzebuje czasu.
Usłyszała jak matka wzdycha głośno, po czym
opada ciężko na krzesło. Domyśliła się, że płacze.
- To przez nas Jeff – powiedziała przez
łzy. - Gdybyśmy nie byli tak pochłonięci pracą... Zapewne do niczego takiego
nigdy by nie doszło.
Ojciec dziewczyny milczał. Isabelle miała miała
rację. Oboje zaniedbywali swoje obowiązki rodziców, rzucając się w wir pracy.
Chcieli oddać się jej całkowicie, aby zapewnić swojej córce jak najlepsze
warunki. Ale co na tym zyskali? Mieli dom, mieli pieniądze, ale prawie stracili
osobę, dla której gotowi byli poświęcić cały swój czas. Nigdy nie spodziewali
się, że pewnego dnia dojdzie do takiej tragedii.
- Gdybym mogła cofnąć czas, wszystko
potoczyłoby się inaczej – zapłakała cicho.
- Ja też chciałbym żeby wszystko potoczyło
się inaczej. Popełniliśmy dużo błędów. Ale pytanie... Czy nie jest jeszcze za
późno, żeby wszystko naprawić?
Maddie poczuła nieprzyjemne pieczenie w
kącikach oczu. Wiedziała doskonale, że popełniając samobójstwo, skaże swoich
rodziców na potworny ból. Ale co z nią? Co z jej uczuciami? Ona też straciła
bliską osobę, bez której dalsze życie nie miało żadnego sensu.
Uchyliła powieki i popatrzyła na swoich
rodziców. W jednej chwili ogarnęły ją ogromne wyrzuty sumienia i zaczęły do
niej docierać skutki tego, czego nie udało jej się zrobić. Miała ochotę
rozpłakać się jak małe dziecko, powiedzieć im coś, przeprosić. Jednak żadne
słowo nie chciało przejść jej przez mocno zaciśnięte gardło. Szybko zamknęła
oczy i skupiła myśli na czymś innym. Jej umysł skupił się na owym dniu, w
którym wszystko się zaczęło.
----------------------------------------------------------
Ok, jest i prolog, choć do prawda troszkę później niż planowałam. Mimo wszystko mam nadzieję, że początek Was zaciekawił! ;-)
Brzmi znajomo? To bardzo możliwe.
Pierwszą wersję prologu możecie znaleźć >> TUTAJ << niestety nie mogę nic zrobić, żeby usunąć tamtego bloga. Więcej informacji na ten temat w zakładce "OPOWIADANIE".
Wiedziałam, że pokazywałaś mi już coś takiego! Wywołało we mnie te same emocje, jakie wtedy. Mam nadzieje, że teraz doczekam się kolejnego rozdziału, bo chyba oszaleje z kolejną burzą emocji, jakie we mnie wywołuje ten prolog :P
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa, kim była osoba, którą straciła Maddie i co jej się stało, i przede wszystkim jaką rolę w jej życiu pełnił, skoro posunęła się do ostateczności.
W takiej decyzji to nie mógł być jedyny wpływający czynnik, więc to pewnie też coś z rodzicami albo z jeszcze czym innym. No nie, no ja tak nie mogę, wiesz, że jak czegoś nie wiem, to dostaje szału xD Specjalnie piszesz tak tajemniczo, żeby mi dokuczyć.
Coś czuje, że Jessy mi się spodoba. Chyba jestem jakąś masochistką, że ciągnie mnie do egoistycznych dupków, ale co ja zrobię. Samo imie Jessy już mnie przyprawia o gęsią skórkę :D
Uwielbiam Twój lekki styl pisania. Niby jest sporo informacji i przemyśleń, to, to wszystko jest takie świeże i takie, że chce się czytać i czytać i człowiek się nie męczy, a tylko by więcej chciał :)
Mam nadzieje, że Maddie drugi raz nie będzie chciała podjąć tak radykalnego kroku, tylko w jej życiu wydarzy się coś(a może pojawi się ktoś...? ;) )co postawi ją na nogi i zacznie walczyć i cieszyć się swoim życiem, a nie je kończyć. :)
Czekam na następny rozdział(który mam nadzieje, że pojawi się szybciej, niż za ten obiecany miesiąc) i mam nadzieje, że odpowie chociaż na część moich pytań! :)
Cieszę się, że Ci się podobało! Co do pisania. Kiedyś jak pisałam, moje opowiadania opadały się głównie na dialogach (ale to była podstawówka). Z czasem starałam się jakoś to rozpisywać, a teraz staram się wplatać jakieś przemyślenia. Przemyślenia zawsze się czyta "lżej" niż "ciężkie" szerokie i rozbudowane opisy. A przynajmniej mi się tak wydaje, bo nigdy nie lubiłam takich opisów ;-)
UsuńKolejny rozdział w zasadzie już prawie za tydzień (tak, tak w końcu się go doczekasz! :P), ale na razie nie rozwieję żadnych Twoich wątpliwości i nie odpowiem na pytania dotyczące dalszych losów. Nie chcę zdradzać żadnych szczegółów! Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że pojawi się ktoś i wydarzy się coś :D
Przybędę!
OdpowiedzUsuń"Miała ochotę wstać i wyjść z pokoju, albo przynajmniej wyłączyć to okropne urządzenie, jednak była zbyt słaba, żeby wstać. Nie chciała wstawać." - za dużo tu tego wstawać. Może to drugie zastąp np. "była zbyt słaba, by to zrobić". I już brzmi inaczej :D
UsuńJestem! I od razu powiem ci, że ogromnie się cieszę, że tak szybko ruszyłaś z kopyta;) I że prolog jest dość długi. Ogólnie nie znoszę prologów - choć sama go napisałam - bo nigdy nie wiem jak skomentować. W twoim było dużo treści, dużo informacji i mogę się spodziewać, mniej więcej, o co chodzi w opowiadaniu. I już wiem, że chcę zostać z tobą dalej;) Dlaczego? Bo wyczuwam jakiś ciekawy wątek;D Śmierć? Załamanie? Co się stało temu chłopakowi? Był ukochanym Maddie? I o co chodzi z tym całym Jesse? Baardzo dużo pytań nam tu postawiłaś, ale to dobrze. Bo zachęciłaś do dalszego czytania. I podobało mi się jak przedstawiłaś te wszystkie emocje! ;) Akcja dopiero przed nami, a ja już zacieram rączki! ;*
Czekam na kolejny! ;*
Bardzo dziękuję, za poprawkę no i cieszę się, że jesteś! ;-) W pierwszej wersji ten prolog miał być jeszcze krótszy, ale w ciągu tych kilku lat zdążyłam go trochę zmienić (prolog był już napisany ok 5 lat temu i przez długi czas leżał w szufladzie :P).
UsuńCieszę się, że Ci się spodobało, ale wydaje mi się, że tego, co się stanie raczej się nie spodziewasz... A przynajmniej mam nadzieję, że uda mi się Ciebie zaskoczyć! :D
Dzięki za komentarz :*
Trafiłam tutaj przypadkiem.
OdpowiedzUsuńCholernym przypadkiem.
I co ?
Muszę zostać.
Złamać obietnicę dotyczącą, nauki.
Trudno.
Hmy. Wszystko zostało ciekawie i wciągająco opisane, fabuła może i nie jest oryginalna, ale na pewno nie powszechna. Wcisnę tu, ze masz bardzo ładny wygląd bloga. Och, nigdy nie byłam dobra w pisaniu konstruktywnych komentarzy, okaż łaskę i nie patrz na niego. Uznaj chęci. Proszę o powiadomienie mnie o nowym rozdziale - jeśli można.
Pozdrawiam,
SLY.
Ps.
http://bol-wyostrza-zmysly-drarry.blogspot.com/
Gdyby tak się przyjrzeć wszystkim książkom - to żadna fabuła nie jest oryginalna, ale też nie jest powszechna, tak jak to napisałaś. W zasadzie jest kilka "schematów" itd, ale w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do miłości, intryg czy zabójstw. A mimo wszystko je czytamy! Bo każdy pomysł jest inny! A przynajmniej z takim, jaki mam na to opowiadanie jeszcze się nie spotkałam ;-)
UsuńDoceniam Twoje chęci i bardzo się cieszę, że Ci się podobało! Bardzo chętnie poinformuję Cię o nowości ;-)
Dzięki :*
Prolog jednym słowem jest świetny. Myślę, że włożyłaś w niego dużo pracy, ale nie poszło to na marne :) Nie mogę doczekać się dalszej części i decyzji Madeline. Jestem ciekawa czy dziewczyna przebaczy swojemu przyjacielowi i otrząśnie się po stracie bliskiej osoby. Postaram się śledzić Twojego bloga na bieżąco i z pewnością polecę go moim znajomym :)
OdpowiedzUsuńA gdyby Ci się nudziło, w wolnym czasie zapraszam na: http://dziewczyna--z--blizna.blogspot.com/
Życzę weny :)
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało i dziękuję za komentarz :)
UsuńHej :) Oj prolog przedstawia dość ciężką historię, ale jednocześnie jest to w nim wspaniałe. Na początku nie bardzo mogłem się połapać, bardzo powoli budowałaś napięcie, ale później już to sobie mniej więcej ułożyłem w głowie. Mamy szpital, próbę samobójczą i jakieś tajemnicze wydarzenie z przeszłości, które dotyczy nie tylko głównej bohaterki, ale również innych osób. Kogoś straciła - nie wiadomo jeszcze kogo, ale zapewne to się niedługo wyjaśni. Bardzo dużą rolę w Twoim opowiadaniu odgrywają emocje, mocno je eksponujesz co jest naturalne biorąc pod uwagę sytuację wszystkich bohaterów. Stworzyłaś realistyczny, emocjonalny klimat, który już po kilku zdaniach całkowicie mnie pochłonął. Nie jest to historia wesoła, aczkolwiek ostatnia scena jest mocno wzruszająca. Aż chciałoby się powiedzieć: mam nadzieję, że u Madeline wszystko się ułożył :) Pozdrawiam i życzę dużo inspiracji :)
OdpowiedzUsuńhttp://przeklete-bractwo.blogspot.com/ - a gdybyś miała ochotę na lekturę, zapraszam serdecznie :)
Cóż, w takiej sytuacji emocji jest najwięcej. Starałam się, dziękuję za te miłe słowa i bardzo cieszę się, że Ci się podobało. Dzięki za komentarz:)
UsuńOddałaś w tym prologu każdą emocję tak dobrze, że nie sposób wyrazić tego słowami. W mojej głowie pojawiło się tyle pytań, ale na razie odpowiedzi brak. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach coś się wyjaśni.. gdyż zaintrygowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://wzburzone-fale.blogspot.com/
Wszystko będzie się wyjaśniać przez całe opowiadanie i cieszę się, że zaintrygowała Cię ta historia.
UsuńDzięki za komentarz :)
Nie ma co się załamywać. Wiedziała, że będzie jeszcze nie jedna okazja do popełnienia samobójstwa — to jest tak optymistyczne! Te zdania podobają mi się chyba najbardziej z całego prologu. Oczywiście zawiewa ode mnie ironią, ale naprawdę, ten fragment zachował się w mojej pamięci i uświadomił, że Madeline musi być naprawdę nieszczęśliwa i… Po nieudanej próbie samobójczej, tak z tego wynika. Chyba, że ja źle coś wydedukowałam. Jesse to jej przyjaciel, który ją zawiódł, bo się od kogoś odwrócił, a ona tego kogoś straciła. Tylko tyle, na razie, rozumiem i nawet nie wiem, czy dobrze. Mnie to tam cieszy, bo lubię, jak po prologu mam jeszcze więcej pytań, niż na początku i wiem jeszcze mniej, jak przed przeczytaniem czegokolwiek. Ta ciekawość jest fajna!
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się też cytat na belce. Bardzo lubię książki Tess. Tak mi się wydawało, że gdzieś to już słyszałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć. No i David :D U mnie też jest David, ostatnio popularne imię! XD
Lecę do jedyneczki!
Pozdrawiam, CM Pattzy
http://niewinne-grzechy.blogspot.com
No cóż, można to podpiąć pod nieudaną próbę samobójczą, ale nic więcej nie mogę powiedzieć :D W każdym razie dobrze dedukujesz i na razie nie muszę Ci niczego wyjaśniać i układać! Uf, cieszę się, że udało mi się w miarę jasno wszystko opisać!
UsuńDziękuję za opinię :*
A więc przedstawiłaś motyw zabieganych rodziców, nieco takich nowobogackich, którzy zaczęli gromadzić dobra, pieniądze i majątek dla córki, a gdzieś w tym wszystkim pominęli właśnie ją, nie zauważali jej problemów, rozterek i jej bólu. Nagle się okazało, że to co zgromadzili równie dobrze mogliby wyrzucić na śmietnik, bo jeszcze trochę i nie mieliby komu tego po sobie zostawić. Powiem, że temat samobójstwa wśród nastolatków nigdy mnie nie kręcił, a już zwłaszcza, gdy dziewczyny to czyniły po utracie chłopaka, który olał, zostawił, zdradził, poszedł do młodszej lub zgrabniejszej. Ty jednak przedstawiłaś to w taki sposób, że mi się spodobało, a dlaczego? Właśnie przez to połączenie z rodzicami, nadałaś taki kontrast, nieco refleksji, uczuć. Nie było to bezbarwne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnych chwilach, gdybyś tylko miała ochotę, to zapraszam do mnie:
j-i-s.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie zainteresować! Cóż, samobójstwo to dość dużo powiedziane i to co się stało na upartego można pod to podciągnąć, ale niestety teraz nic nie mogę powiedzieć. Wszystko wyjaśni się wraz z kolejnymi rozdziałami! Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :)
UsuńObiecuję, że w najbliższych dniach bardzo chętnie zajrzę na Twojego bloga.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :)
Zostawiłaś reklamę na moim blogu więc jestem. Prolog mnie strasznie zaciekawił, przeczytałam go jednym tchem. Podoba mi się ten pomysł, mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz i będziesz dalej pisać, bo masz potencjał. Mam mnóstwo pytań, ale to dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. ;*
PS: Zapraszam: http://cora--ciemnosci.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że postanowiłaś poświęcić chwilkę i mam nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej ;) Ostatnio miałam za mało czasu na pisanie, ale w żadnym wypadku nie zamierzam porzucać tego bloga ;)
UsuńDzięki :*