poniedziałek, 25 stycznia 2016

Chapter I

Czerwiec 2015


- To już koniec!
Madeline odrzuciła ciemne włosy do tyłu i spojrzała z uśmiechem na swoje dwie towarzyszki, które wypowiedziały te słowa niemal w tym samym momencie, co sprawiło, że obie zaniosły się śmiechem. Cieszyła się razem z nimi i czuła ulgę, że mają ten etap edukacji za sobą, bo wszystkie ściskały w dłoniach granatowe teczki, a w nich wyniki egzaminów. Kiedy się uspokoiły, równym krokiem ruszyły przed siebie, zostawiając szary budynek za sobą, z którym wiązało się tak wiele wspomnień, że Maddie odwróciła głowę w tamtą stronę i po raz ostatni spojrzała na popękane mury. W końcu spędziła tam kilka lat swojego życia.
- Nigdy was nie zapomnę! – zawołała niska blondynka.
Maddie, wyrwana z rozmyślań, zmierzyła ją spojrzeniem. Długie, jasne włosy zebrane miała w wysoki kucyk, błękitne oczy podkreślone czarną kredką i usta pomalowane na delikatny blady róż. Szła obok przyciskając teczkę do piersi. Annie zawsze była typem osoby, która rozczulała się nad wszystkim i nazbyt dramatyzowała, ale z drugiej strony właśnie na tym polegał jej urok.
- Annie – jęknęła Maddie, przewracając teatralnie oczami. – To, że skończyłyśmy szkołę, nie znaczy, że przestaniemy się widywać.
- Naprawdę?
- Przeszłyśmy przez to razem – szatynka skinieniem głowy wskazała budynek, który z każdą chwilą i z każdym krokiem, zostawiały coraz dalej za sobą. – Więc teraz też musimy się razem trzymać. Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólne cierpienie, nie uważasz?
Trzecia z nich zaśmiała się głośno i pokiwała energicznie głową tak, że miedziane włosy opadły jej na twarz, przysłaniając na chwilę kocie, zielone oczy. Szybko wetknęła niesforne, proste jak druty kosmyki za uszy, rozejrzała się dookoła, po czym przymknęła powieki i westchnęła głęboko.
- No pewnie! – powiedziała rozmarzona. – Swoją drogą, poszłabym na imprezę. Chodźmy gdzieś!
- Ja nigdzie nie idę – Annie pokręciła stanowczo głową. – Muszę się zacząć pakować! W końcu za tydzień jedziemy do Maine!
- Nie przesadzasz? – rzuciła Caroline z ironią w głosie. – Masz jeszcze cały tydzień.
- Ale zakupy same się nie zrobią, a na nie potrzeba czasu!
Nic więcej nie było sensu mówić. Annie zawsze robiła tak, jak uważała i zawsze starała się zrobić wszystko tak, żeby było po jej myśli, choć liczyła się ze zdaniem innych. Jednak, kiedy chodziło o zakupy, nie mogło być mowy o czymkolwiek innym. Madeline zauważyła, że jej przyjaciółka czasem zachowywała się jak typowa blondynka, ale każdy, kto to widział i kto ją znał, wiedział, że lepiej nic nie mówić i nie zwracać jej uwagi, nie mówiąc już o złośliwych przytykach. Dziewczyna była przewrażliwiona na punkcie stereotypów i nienawidziła ich, jednak choćby nie wiadomo jak się starała być doskonałą i nie popełniać błędów, to określenie „głupiutka blondynka” będzie towarzyszyło jej zawsze.
- Jak uważasz – ruda wzruszyła obojętnie ramionami. – A ty Madd?
Dziewczyna zerknęła na obie i pokręciła tylko głową. Mimo tego, że cieszyła się, nie miała ochoty na głośne imprezy i zdecydowanie wolała spędzić wieczór we własnych czterech kątach, w towarzystwie dobrej książki, cicho włączonej muzyki, kartonem soku pomarańczowego i czekoladowymi babeczkami. Zawsze była typem osoby, która woli spędzać wieczory w swoim własnym towarzystwie. Jak tylko się dało unikała zabaw, na które wyciągała ją Caroline i choć obie różniły się pod wieloma względami, to mimo wszystko przyjaźniły się od wielu lat i nigdy nie narzekały na swoje charaktery, a jeśli już coś mówiły, nie było to złośliwe.
Żadna z nich już nic więcej nie powiedziała, a reszta drogi minęła im w ciszy, przerywana jedynie odgłosem ich kroków. Kiedy Madeline znalazła się przed odpowiednią furtką, pchnęła ją i weszła na duże podwórko odgrodzone od innych wysokim płotem z kamieni piaskowych. Pospiesznie przecięła zadbany, intensywnie zielony, równo przystrzyżony trawnik i chwilę potem stanęła przed potężnymi drzwiami. Położyła dłoń na klamce i zastygła w bezruchu. Przygryzła dolną wargę, a potem westchnęła zrezygnowana. Wiedziała doskonale, że nikogo nie ma w domu. Tak było odkąd pamiętała.
Nie pamiętała kiedy ostatnio po powrocie do domu zastała w nim swoich rodziców, bo od rana do wieczora siedzieli w firmie pochłonięci pracą. Wiedziała, że robią to tylko po to, żeby ona była szczęśliwa i miała wszystko to, czego będzie potrzebowała. Ale jak ona mogła być szczęśliwa, skoro od dawna z nimi nie rozmawiała? Nie była nawet pewna tego, czy pamiętali, że właśnie dziś oficjalnie skończyła szkołę. Zapomniała już jak to jest, kiedy ktoś się o nią troszczy, czy pyta jak minął dzień. Od dawna mijali się w drzwiach, lub wymieniali ze sobą kilka słów przy śniadaniu, jak zawsze jedzonym w pośpiechu, a potem każdy rzucał się w wir swoich codziennych obowiązków. Zapomniała czym jest rodzina i choć mogła mieć wszystko – nie miała rodziców, których nie raz potrzebowała bardziej niż czegokolwiek innego na świecie.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, a huk odbił się echem od wysokich ścian. Były puste, bez żadnego obrazu czy wspólnego zdjęcia, co jeszcze bardziej potęgowało pustkę w jej sercu. Bez zastanowienia ruszyła w stronę marmurowych schodów, po czym wspięła się po nich i wpadła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi. Nie musiała tego robić, jednak był to swojego rodzaju odruch, dzięki któremu zostawiała cały pusty świat za sobą. Rzuciła granatową teczkę niedbale na biurko, po czym zamieniła zwiewną ale elegancką sukienkę na krótkie jeansowe spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach. Związała swoje długie ciemne włosy w luźny kucyk, wzięła laptopa i rzuciła go na miękkie łóżko, a potem sama opadła obok niego. Przez chwilę tak leżała ze wzrokiem wbitym w sufit, zastanawiając się nad swoimi planami na wieczór, aż w końcu doszła do wniosku, że czekoladowe babeczki będą jego najlepszą częścią.
Usiadła, włączyła urządzenie i w oczekiwaniu przeniosła wzrok na widok za oknem. Pogoda na zewnątrz była piękna, a promienie słońca zachęcały do spędzenia czasu nad basenem, ale nie dzisiaj. Nie miała ochoty wygrzewać się w słońcu. Mimo wizji wyjazdu nad wodę i długich wakacji jakoś nie miała nastroju i czuła się przytłoczona tym wszystkim coś się dzieje. Była przytłoczona samotnością, która z każdym dniem coraz bardziej wkradała się w jej życie i sprawiała, że dni mimo słońca – przestawały być tak ciepłe jak być powinny.
Westchnęła głośno i rozejrzała się dookoła. Jej pokój był duży, jednak bardzo przytulny, cały zachowany w delikatnych pastelowych kolorach. Dookoła niej stały jasne meble: komoda, szafa z lustrem, biurko i biblioteczka po brzegi wypełniona książkami, a przez okno, jakie rozciągało się niemal na całej ścianie, wpadały wesołe promienie słońca i tańczyły na jasnych panelach u stóp szerokiego łóżka.
     Przeniosła nieobecny wzrok na ekran laptopa, który już dawno zdążył się włączyć i cierpliwie czekał aż dziewczyna wpisze hasło dostępu. Bez namysłu wystukała odpowiednią kombinację liter na klawiaturze, polegając na pamięci mięśniowej. Niemal od razu jej uwagę przykuła ikonka, jaka pojawiła się na pulpicie. Skupiła na niej wzrok.
Nowa wiadomość.
Potrząsnęła głową i najechała kursorem na powiadomienie, po czym kliknęła, a oczom dziewczyny ukazało się jeden krótki wyraz: Cześć. Przeniosła wzrok na miejsce, w którym widniała data i godzina, po czym zerknęła na zegarek na ekranie. Wiadomość została wysłana kilka minut wcześniej, więc spodziewała się, że jej nadawca wciąż mógł siedzieć przed swoim komputerem. Może czekał na odpowiedź? Zwykle nie odpowiadała na wiadomości od nieznanych nadawców, jednak cichy głosik w jej głowie podpowiadał jej, żeby tym razem postąpić inaczej. Położyła dłonie na klawiaturze laptopa, jednak nadal nie była pewna czy chce to zrobić.
>Cześć – odpisała w końcu.
     Zamyśliła się przez chwilę, próbując wydedukować, kto mógłby do niej pisać jednak żadne rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Odpowiedź jednak nie nadeszła tak szybko, jak się spodziewała więc jednym kliknięciem zamknęła okienko komunikatora. Ku swojemu zaskoczeniu była zawiedziona, że nieznajomy nie odezwał się.
Postanowiła o całej tej krótkiej rozmowie zapomnieć i skupić myśli na czymś innym, więc otworzyła nową stronę i kiedy sprawdzała pocztę, pojawił się komunikat: Nowa wiadomość.  Westchnęła i otworzyła ponownie okienko. To był ten sam numer, który napisał do niej wcześniej, a jako że zapowiadało się na dłuższą wymianę zdań – zapisała numer pod nazwą Nieznajomy.
>Co u ciebie?
Madeline popatrzyła w ekran i westchnęła po raz kolejny. To takie banalne, a właśnie czasem od takich prostych słów zaczynają się rozmowy, które mogą trwać godzinami. Miała w swoim życiu kilka takich sytuacji i nieprzespanych nocy spędzonych z nosem przyklejonym do ekranu laptopa, jednak potem wszystko się skończyło na jakiś czas z powodu natłoku obowiązków. Zwykle „czatowe” znajomości urywały się po takim czasie.
>W porządku – odpisała, choć było odwrotnie. Ale przecież ten Nieznajomy się tego nie domyśli. – Dlaczego miałoby być inaczej?
>Kłamiesz.
Popatrzyła w słowo, jakie pojawiło się na jej ekranie, a serce zabiło jej mocniej. Tajemniczy gość miał rację. Kłamała. Starała się okłamać nawet samą siebie... Ale co jej to dało? Co jej dało skrywanie swojego bólu, jaki daje jej samotność, pod maską sztucznego uśmiechu? Nic. Zupełnie nic. Uświadomiła sobie, że czuje się przez to tylko gorzej.
>Masz rację…
Zrezygnowana położyła dłonie na kolanach i w jednej chwili poczuła jak pod powiekami zbierają jej się łzy, jednak kiedy pierwsza z nich spłynęła jej po policzku, otarła ją szybko wierzchem dłoni i gniewnie popatrzyła w ekran. Już dawno postanowiła sobie, że nie będzie płakać. Nie chciała okazywać swojej słabości, nawet jeśli świadkiem miał być tylko ekran urządzenia.
>Dlaczego?
>Czy to ważne? – napisała, a palce dalej tańczyły na klawiaturze z dużą prędkością. – Nie wiem, czy mam ochotę o tym pisać.
>Zastanów się. Może jak się wygadasz, poczujesz się lepiej?
Przez chwilę nieobecnym wzrokiem błądziła po zbitkach literek, jakie pojawiły się przed jej oczami. Nieznajomy miał rację. Znacznie łatwiej jest opowiedzieć komuś obcemu o swoich problemach niż najlepszej przyjaciółce. Obcy potrafi podejść do problemu obiektywnie, doradzić. A nawet jeśli nie, to przynajmniej przeczyta to, co nam leży na sercu. Co jeśli jest to osoba, która ją zna?
>My się znamy? – zapytała dla pewności, choć w głębi duszy wiedziała, że w internecie nic nie jest pewne.
>Słyszałem o tobie. Ale nigdy nie miałem okazji cię spotkać.
A jednak! Od początku czuła, że jest w tym wszystkim coś dziwnego, ale coś pchało ją do tego by dalej pisała. Ciekawość? Sama do końca nie wiedziała. Nawet przemknęło jej przez myśl, że powinna na tym etapie zakończyć tą krótką znajomość, ale nie zrobiła tego. Z mocniej bijącym sercem zaczęła wystukiwać na klawiaturze kolejne wyrazy.
>Kto ci o mnie opowiadał?
Czekała przez dłuższą chwilę na odpowiedź, ale na ekranie nic się nie pojawiało. Mimo wszystko jej serce wciąż galopowało jak szalone, wybijając niespokojny rytm. On mnie zna – przemknęło jej przez myśl. – Coś o mnie wie, za to ja nie wiem o nim nic.
>Czy to ważne?
Błyskawicznie przeczytała odpowiedź i zastanowiła się przez krótką chwilę. Czy to faktycznie było ważne? Słyszał o niej, ale jej nie widział. Może nawet nie jest stąd. Może nigdy go nie spotka. Skrzywiła się lekko. Od zawsze była zdania, że internetowe znajomości nigdy nie prowadzą daleko i zwykle nie dochodzi do spotkania. Nigdy też nie wiadomo, kto tak naprawdę jest po drugiej stronie, dlatego nie dała za wygraną i postanowiła dalej drążyć temat.
>Dla mnie tak.
>Dowiesz się w swoim czasie.
Popatrzyła w ekran i prychnęła pod nosem zirytowana. Za kogo on (albo ona) się uważał? Przewidywał przyszłość? Bawił się w jasnowidza? To było bez sensu. Była zła na siebie, że w ogóle wdała się w tą rozmowę.
>A kiedy według ciebie ten właściwy czas nadejdzie?
>Nie wiem. Ale na pewno kiedyś ci powiem. Dlaczego kłamiesz?
Zaśmiała się głośno. Najpierw jasnowidz, teraz psycholog? Była ciekawa czy ten ktoś siedzi teraz z notesem w dłoni i czeka na wyznania, żeby móc je przeanalizować i postawić diagnozę. Chociaż z drugiej strony może powinna napisać co ją dręczy?
>Kłamię żeby mieć spokój – napisała w końcu. – Wtedy nikt nie zadaje niewygodnych pytań.
Byłoby mi trochę lżej – pomyślała, ale zaraz odrzuciła od siebie tę myśl. Nie zna tego… kogoś, nie wie czego od niej chce i po co w ogóle napisał. W dodatku sam nie chce niczego napisać, więc dlaczego ona miałaby opowiadać mu historię swojego życia? Nie, to nie wchodziło w grę.
Nie miała ochoty na dłuższą rozmowę, więc napisała krótkie przeprosiny i szybko wyłączyła laptopa. Chciała równie szybko zapomnieć o całej sytuacji i pomyślała, że najlepszym sposobem na to będą słodkie czekoladowe babeczki i nowa książka, która od dawna leżała na półce, czekając cierpliwie na swoją kolej.
Odstawiła laptopa na biurko a ona sama wzięła książkę, po czym zeszła na dół i podreptała prosto do kuchni, gdzie czekał na nią słodki deser. Kiedy znalazła się w pomieszczeniu przyjrzała się dokładnie lśniącym czarnym blatom i idealnie białym szafkom. Wszystko było dokładnie wysprzątane i tak samo puste jak reszta domu. Bez żadnych zbędnych ozdób. Nawet białe płytki podłogowe lśniły czystością, jednak bił od nich chłód, który dziewczyna czuła pod stopami.
               Wzdrygnęła się. Dołożyła na talerzyk jeszcze dwie babeczki, wyjęła z lodówki sok i w pośpiechu wyszła na taras, gdzie stał samotny leżak. Promienie słońca w jednej chwili ogrzały jej ciało, a ona sama ułożyła się wygodnie na poduszkach i zagłębiła się w lekturze, raz po raz zjadając przyniesione ze sobą słodkości.



----------------------------------------------------

Ok, jest pierwszy rozdział! Oczywiście nie obyło się bez małego spóźnienia, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Rozdział może trochę nudny, ale to dopiero początek i akcja dopiero się rozkręca, więc cierpliwości ;)
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem! Od razu lepiej mi się pisało :)
Nowość za dwa tygodnie (+1 dzień ewentualnego opóźnienia)
A teraz czas na mniej przyjemną część - egzaminy.

Do następnego razu! :*


P.S. Uwaga na daty!
W prologu jest grudzień 2015, a tu jest dopiero czerwiec 2015. To co się będzie działo w trakcie opowiadania - dzieje się PRZED tym co jest w prologu. Takie cofnięcie do przeszłości ;)

31 komentarzy:

  1. No doczekałam się w końcu :) Nie dostałam wiele odpowiedzi na pytania, które nurtują mnie już dwa tygodnie i teraz będę czekać następne dwa, wykończyć się idzie!
    To było oczywiste, że rodzice Maddeline są nadziani i wiecznie zapracowani, ale córka i to, żeby miała od nich też ciepło i zrozumienie, nie tylko pieniądze, powinno być priorytetem, a oni nawet nie pamiętają o niej w tak ważny dzień, jak zakończenie szkoły. Nic dziwnego, że ucieka w świat książek oraz rozmowy z nieznajomymi na czacie.
    A skoro jestem już przy tym nieznajomym... To mam wrażenie, że ma coś wspólnego z chłopakiem, którego straciła lub z tym, którego pogoniła w szpitalu. Jestem ciekawa, jak to się teraz potoczy i jak ta znajomość wpłynie na życie jej dziewczyny. A może to ktoś zupełnie nowy i czeka nas tutaj mały romansik? :D No mam nadzieje!
    Czekam na nowość, która, mam nadzieję, będzie nawet wcześniej, niż się zapowiada, bo do poprzednich pytań bez odpowiedzi, doszły kolejne i jeszcze trochę, a nie będę mogła spać! :P :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz więcej pytań niż odpowiedzi, to przyznam Ci, że właśnie o to mi chodziło! :D Ale bez obaw, z czasem (jak tylko poprzynudzam przez pierwsze kilka rozdziałów) wszystko zacznie sie wyjaśniać, także cierpliwości! :D

      Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  2. Hej! Tak długo czekałam na ten rozdział i w końcu się doczekałam. Przypomniałaś mi moje wakacje, książka, leżak i jest ok. Całą sobą weszłam w to opowiadanie, dopóki nie spojrzałam na zimno i śnieg panujący na dworze. Szczerze nie przepadam za zimą. Dobra dosyć o mnie powrócimy do opowiadania. Zaczęłaś bardzo spokojnie, koniec roku szkolnego, nowe wyzwania, zakończenie nauki w pełni piękne rzeczy. Bardzo szkoda mi Madeline, musi czuć się okropnie mając wszystko prócz czasu ze strony rodziców. No cóż jak widać nie można mieć wszystkiego. Jestem bardzo ciekawa kim jest ten nieznajomy, skąd zna główną bohaterkę i skąd wie czy kłamała! Lekko mnie to przeraża. Czekam na dalszą część opowiadania i życzę dużo weny. Z pewnością Cię jeszcze nie raz odwiedzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że udało mi się tym rozdziałem sprawić, że poczułaś się lepiej w samym środku zimy! Ja też zdecydowanie wolę lato i gdyby to ode mnie zależało, to zima byłaby tylko w święta!
      Masz rację - nie można mieć wszystkiego. Zawsze jest coś kosztem czegoś ;)

      Dziękuję za miłe słowa i komentarz! :*

      Usuń
  3. "Kiedy się uspokoiły, równym krokiem ruszyły przed siebie, zostawiając szary budynek za sobą, z którym wiązało się tak wiele wspomnień (...)" - nie podoba mi się szyk tego zdania. Napisałabym "zostawiając za sobą szary budynek, z którym wiązało się...". Wiem, że to mała zmiana i jestem czepliwa, ale jak się nie mogę o poważne błędy doczepić to chociaż o głupotę się przypieprzę :D Wredna Ruda. Nie no żartuję. Po prostu tak brzmi chyba trochę lepiej.
    "Madd" - nie byłoby lepiej Mad? W końcu pełne imię brzmi Madeline, z jednym 'd', więc to drugie jest chyba niepotrzebne w zdrobnieniu. Ale w sumie... Mogą ją sobie nazywać jak chcą, więc nie odzywam się już.

    Nie nazwałabym tego rozdziału nudnym. Ja osobiście uwielbiam takie wprowadzenia do historii, bo jak coś się dzieje za szybko, to nie odczuwam emocji. Dlatego nie mam nic przeciwko takim spokojniejszym rozdziałom. Dzięki temu lepiej poznaję otoczenie i lepiej się w to wszystko wciągam.
    Żal mi Mad (ja ją będę nazywać Mad'ą przez jedno 'd' ok?:D Blogger mi przynajmniej nie podkreśla:D). Widać, że jest piekielnie samotna, a ta pustka w domu doprowadza ją do szału. Nie dziwię się. Pewnie jak położy szklankę na stole, to ona tam stoi. Ubrudzi nóż - to będzie brudny. Rzuci ścierkę do zlewu - będzie tam leżeć. A to jest piekielnie denerwujące, tak na dłuższą metę. Aż by się chciało, żeby ktoś przyszedł i nabałaganił. Żeby chociaż czuć było czyjąś obecność, a nie tą ciągłą ciszę... Eh, bardzo mi jej szkoda ;/
    Ciekawi mnie ten tajemniczy anonim:D Wydaje się być o wiele bardziej rozeznany w sytuacji Mad, niż jej się wydaje. No bo nie bez powodu (chyba) od razu wyczuł, że kłamie. Coś mi się wydaje, że on dużo o niej wie. A jak nie 'dużo' to chociaż 'całkiem sporo' :D I bardzo mnie ciekawi ta postać! :D Coś wyczuwam, że ta niby mało znacząca konwersacja, sporo zmieni w jej życiu... Zacieram rączki i czekam na dwójkę! ;**
    Ściskam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach jak ja uwielbiam Twoje komentarze! Nie każdy potrafi tak się do czegoś przyczepić! Ale to oczywiście dobrze i bardzo się cieszę, że mnie poprawiasz! :*
      Co do zdrobnienia Madd... Cóż, akurat tak mi pasowało, a Ty sama zdrabniaj sobie jak chcesz :D Według mnie ani jedno ani drugie zdrobnienie nie jest złe, a skoro Tobie wygodnej przez jedno 'd', to proszę bardzo :D
      Co do Nieznajomego... Nie będę się wdawać w szczegóły, bo zdradziłabym co będzie dalej! Ale już niedługo sprawa 'nieznajomego gościa' się wyjaśni, więc cierpliwości! :D

      Dzięki za komentarz! :*

      Usuń
  4. Wiesz, strasznie lubię takie teksty, które wzbudzają we mnie emocje. Nie wiem, czy emocje zawsze są kluczem do dobrej historii, ale myślę, że bardzo mocno pomagają dobrej historii stać się dobrą historią :) U Ciebie te emocje są bardzo zaakcentowane. Było tak w prologu, jest również w pierwszym rozdziale. Każda scena, każdy fragment jest tak przesiąknięty emocjami, że po przeczytaniu po prostu się je czuje. Zastosowałaś fajny zabieg cofając historię w czasie - pozwoli to małymi kroczkami dojść do wydarzeń przedstawionych w prologu, poznać w dokładny sposób ich genezę - super. Do fabuły nie mam żadnych zastrzeżeń - pomału wprowadzasz czytelnika w świat Madeline, a właściwie, takie przynajmniej mam wrażenie, w jej dwa światy. Jeden z nich to ten, który pokazuje na zewnątrz - uśmiechnięta, koleżeńska dziewczyna. Drugi to ten, który zostaje w pustym domu, w którym zabrakło rodzinnego ciepła. Ciepła, którego główna bohaterka bardzo potrzebuje. Jestem bardzo ciekawy dalszego ciągu tej historii, tego, kto napisał do głównej bohaterki, skąd ją zna, jak to wszystko się potoczy - mnóstwo pytań i będę czekał na odpowiedzi :) Wierzę, że w dalszym ciągu będzie tak zajmująca i tak nasycona emocjami, bo na pewno nie jest nudna :) Osobiście mogę powiedzieć w sekrecie, że ta historia zapowiada się na jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek czytałem w sferze blogowej. Pozostaje mi tylko wyrazić ogromny podziw bo tak bardzo zainteresować już po pierwszym rozdziale nie jest łatwo :) Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał i, że tak bardzo wciągnęła Cię historia! Właśnie dla takich miłych słów warto pisać i tyle razy ile czytam Twój komentarz - tyle razy się uśmiecham pod nosem! Będę się starać, żeby w dalszych rozdziałach ta historia wciągała Cię jeszcze bardziej niż na początku! ;)

      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  5. Pierwszy rozdział zawsze najtrudniejszy, ale ty masz to za sobą.
    Wykonałaś kawałek dobrej roboty. Piszesz ciekawie, lekko i przyjemnie. Podoba mi się Twoja bohaterka. Dziewczyna zaraża od samego początku. Ma w sobie wiele ciekawych i rozbudowanych cech. Tutaj duży punkt dla Ciebie. I z pewnością takich punktów wymienie jeszcze więcej. Wielka szkoda że dobrych historii jest mało, ale ty sprawiasz, że warto wchodzić na bloggera i wyszukiwać je. Pozostaje mi życzyć ci wenny.
    p.s. Jestem ciekawa kim jest tajemniczy bohaterk obok niej.

    www.autorska-strefa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało! Fakt, kiedyś chciałam sobie znaleźć coś na szybko na bloggerze do poczytania, ale trafiałam na blogi zawieszone, zakończone albo pisane... cóż, domyślasz się jak. Ale masz rację! Niektóre opowiadania są tak dobrze pisane, że aż chce się tu częściej zaglądać!

      Dzięki za komentarz! :*

      Usuń
  6. Rozdział pierwszy daje sporo do myślenia. Pojawiło się więcej pytań w mojej głowie, a co więcej zaintrygowałaś mnie swoją historią. Najgorsza jest tak niewiedza - z kim się pisze. Zwłaszcza, gdy jedna ze stron wie więcej niż druga. Mam nadzeiję, że wkrótce się to wyjaśni jakoś.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    http://wzburzone-fale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im więcej pytań - tym lepiej. Taki miałam niecny plan! Ale już niedługo zacznę wszystko wyjaśniać ;)

      Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  7. Jestem i ja !
    Nadrobiłam prolog oraz rozdział za jednym razem i jestem pod wrażeniem. Bardzo fajnie się to czyta,historia zapowiada się ciekawie... Czego chcieć więcej?
    Mogę tylko życzyć Ci weny i czekać na rozwój wydarzeń ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało i bardzo dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  8. Na wstępie dziękuję za odwiedziny u mnie :*
    Cóż. Rozdział - ciekawy i to bardzo.
    Ojej, jej rodzice ciągle praca, praca, praca i gonitwa za pieniądzem, ale przecież, one nie są najważniejsze... Zapomnieli o najważniejszym dniu w jej życiu, jak na ten moment. To przykre, ja pewnie czułabym się tak samo jak ona...
    Zaintrygował mnie ten nieznajomy... Czuję, że dużo wniesie do życia naszej bohaterki. Jestem ciekawa dalszego ciągu.
    życzę weny!
    Ps. jeśli nie pojawię się na czas u ciebie z komentarzem, to znaczy, że zjada mnie praca. Ale nie martw się, przybędę jak tylko ogarnę chwilkę czasu wolnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem brak czasu, bo sama mam go trochę za mało, przez co sporo rzeczy nieco zaniedbuję. Dzięki za miłe słowa :)

      Usuń
  9. Nie było nudno. Spokojnie — tak — ale nie nudno. Zgadzam się, że takie szkolne znajomości potrafią długo przetrwać. To wszystko zależy od ludzi i od ich chęci. Jak mają zgraną paczkę, to nic się nie skończy. Co do blondynek, to jej, za mną też to łazi, ale ja nie narzekam. Jestem taką osobą, która ma dystans do siebie, a każdy żart czy docinek przekształcam tak, że idzie się pośmiać nie ze mnie, ale ogólnie z całej sytuacji.
    Współczuję jej sytuacji w domu, mieszkania też w sumie. Wszystko u niej wydaje się być takie zimne, odległe i nieludzkie. Pozbawione jakichkolwiek uczuć. Zero troski ze strony rodziców. Ja, jako czytelnik, który przeczytał prolog, wiem, że rodzice będą żałować i kochają swoją córkę, ale cóż, ona o tym nie wie i nie dziwię się, że Madeline czuje się przez to nieszczęśliwa.
    Znajomości internetowe… Takich też parę miałam. Racja, większość szlag trafił, ale mam taką jedną osobę, z którą znam się długo, długo i nie mam zamiaru tego skończyć. Ten Nieznajomy jednak mnie zaciekawił. Skoro ją zna, to pisze w jakimś celu, prawda? Tylko jakim! Tu jest pies pogrzebany, bo tego chyba dopiero mamy się dowiedzieć.
    Jak obiecałam — nadrobiłam! Zostawiłam po sobie też ślad pod prologiem ;). Ogólnie, to wszystko ślicznie, ale brakuje mi zakładki obserwatorów, bo tak mi najłatwiej śledzić nowości na blogach, które czytam!
    Pozdrawiam, CM Pattzy

    http://niewinne-grzechy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że udało Ci się znaleźć dla mnie chwilkę i dodać komentarze pod każdą notką! :) Nie ma nic bardziej motywującego do pracy niż pozytywny komentarz! :)
      W zasadzie trochę się opierałam na swoich doświadczeniach ze znajomościami internetowymi. Prawie wszystkie niestety się pourywały, ale jedną osobę z czatu poznałam osobiście i jest ze mną do dziś <3
      Dziękuję Ci za opinię i poświęcony czas :)

      Usuń
  10. Chciałam na początku przeprosić za małe opóźnienie w dotarciu do Ciebie, ale już jestem i następnym razem postaram się być na czas. Po przeczytaniu prologu i rozdziału już widzę, że chciałabym zostać tu na dłużej. Przede wszystkim stworzyłaś oryginalną historię, która strasznie mnie zaciekawiła. Jeśli nadążam to w prologu przedstawiłaś coś w rodzaju końcówki całej historii, do której teraz będziemy pomału docierać. Jak to się stało, że Madeline trafiła do szpitala? Być może ten nowy, tajemniczy znajomy będzie miał coś z tym wspólnego. Sądzę, że ważnym wątkiem tutaj będzie również relacja córki z rodzicami, którzy, jak widać, nie mają dla niej czasu. Czy dopiero w obliczu jakiejś tragedii uda im się ten czas znaleźć? Może dopiero pobyt w szpitalu pogodzi rodziców z córką? Dużo pytań w mojej głowie czeka na wyjaśnienie i będę czekała na kolejny rozdział.
    Życzę mnóstwo weny
    igrajac-z-przeznaczeniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opóźnienie, mało istotna sprawa. Bardzo się cieszę, że udało Ci się znaleźć czas na moje opowiadanie i mam nadzieję, że zostaniesz do końca :) (a przynajmniej przez dłuższy czas :D)
      Dziękuję :)

      Usuń
  11. Witaj!
    Prolog i rozdział I mam już za sobą.
    Intryguje mnie kilka spraw.
    Nie będę dopytywać, zapewne w kolejnych notkavh ujrze odpowiedzi.
    Co do tego chłopaka; mam wrażenie że to znajomy - nieznajomy.
    Przypuszczam, że ma coś wspólnego z jej przeszłością, a raczej ludźmi z jej otoczenia.
    Trzymaj się ciepło!

    http://zapomniana-partytura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co mogę powiedzieć to tak, Twoje przypuszczenia są dobre :D Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  12. Przeczytałam i od razu zaleciało mi cyberprzemocą :P Ten nieznajomy gadał tak pewnie, może ją zna i śledził? Aż ciary przechodzą po plecach... Zastanawiam się, czy bardziej postawisz na romans, czy raczej na dramat psychologiczny? Ja osobiście liczę na to drugie :D Pozdrawiam.
    http://z-wymiaru-by-mari.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie to taki typowy romans... A przynajmniej mam taką nadzieję, a co wyjdzie - to się okaże ;D Chciałabym połączyć jedno z drugim i z jeszcze kolejnym. Historia jest dość... Nietypowa :D
      Dzięki za komentarz ;)

      Usuń
  13. Dotarłam.
    Przyznam szczerze że bardzo ponury szablon, pasujący poniekąd do rozdziału. Zaciekawił mnie ten nieznajomy pan, coś czuję że jeszcze nie raz się tu pojawi i nieźle namiesza. A jeszcze wiedząc że rodzice.. w jakiś sposób się na nią wypieli i zapomnieli pochłonięci pracą. No może być ciekawie!
    Więc czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszę się, że udało Ci się tu dotrzeć ;) Historia nietypowa, mam nadzieję, że ciekawa. Pewnie, że informuję o nowościach i już lecę nadrabiać zaległości u Ciebie ;)
      Dzięki za poświęcony czas :)

      Usuń
  14. Jeśli te dziewczyny uważają, że szkoła, to piekło, to jestem ciekaw co powiedzą o dorosłości, kiedy ta już ich dopadnie.
    Jeśli jej przeszkadza brak obrazów, czy zdjęć, to może sama je powiesić na ścianach.
    Ja rozumiem, że rodzice pracują, że czuje się samotna, ale na Boga, ona nie jest już pięciolatką co potrzebuje, by ktoś jej podtarł pupkę, gdy zrobi kupkę. Rodzice jasne, że są jej potrzebny, w każdym wieku są potrzebni, ale wydaje mi się, że w mniejszym stopniu niż ona to przedstawia. Dziewczyna przesadza. Może przecież pogadać z rodzicami, prawda? Wybrać się z nimi do restauracji, choćby takiej całodobowej i pogadać. Czy próbowała kiedyś pokazać rodzicom, że ciągle nie są jej zbędni? Poczekam na kolejny rozdział, będę czytał dalej, to pewnie się dowiem.
    Podoba mi się motyw czatowych rozmów. To bardzo powszechne w naszych czasach, ale też bardzo rzadko się z tego korzysta w opowiadaniach.
    Podobało mi się zdanie, że palce tańczyły po klawiaturze w zawrotnym tempie, czy jakoś tak to było. Bardzo obrazowe i plastyczne.
    Czy zaczęła się go bać? Ja bym się na jej miejscu bał, ale... kurde, czy będzie z tego jakiś thriller, typu "Kiedy dzwoni nieznajomy" (nie wiem czy dokładnie taki był tytuł tego filmu).
    Nie dziwię się, że wyłączyła laptopa. Miała racje. Takie rozmowy należy od razu urywać, bo facet był dziwny, bo to facet, prawda?

    Pozdrawiam:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając Twój komentarz długo zastanawiałam się co odpisać i czy w ogóle coś. Zauważyłam, że jesteś trochę negatywnie nastawiony. Każdy ma lepsze i gorsze dni w życiu. Taka już nasza natura. Raz skaczemy z radości i cieszymy się z byle powodu, a raz toniemy w smutku, który nie ma konkretnej przyczyny, a skoro jej nie ma - to przypisujemy ją czemuś innemu. Każdemu czasem zdarzy się "złapać doła".
      A odpowiadając na jedno z Twoich pytań - tak, to facet, w czasie rozmowy było "słyszałem o tobie" (ale tylko po tym można było to wywnioskować, więc można było to przypadkiem przeoczyć).
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  15. zaintrygował mnie ten cały nieznajomy, może naprawdę powinna mu się wygadać. Czasem łatwiej powiedzieć o tym co nas boli osobie, której się nie zna za bardzo, wtedy ta osoba nas nie ocenia.
    Zaciekawiłaś mnie i to konkret.
    Czekam na kolejny rozdział
    nie-daj-mi-odejsc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia Cię zaciekawiła! Tak, czasem łatwiej komuś obcemu napisać o tym co nas męczy... Wiem to z doświadczenia :D
      Dzięki za miłe słowa :)

      Usuń